Chociaż przyznaję, że nie zawsze tak było, to od pewnego
czasu uwielbiam pierogi. Mogłabym jeść je codziennie, w różnych wersjach
smakowych, pieczone, gotowane, odsmażane, uparowane… ślinka mi cieknie na samą
myśl. Dopóki byłam wszystkożerna sprawa była banalna – mogłam jeść wszystkie
pierogi dostępne w sklepie. Jako wegetarianka ograniczyłam sobie wybór w
kwestii nadzienia, ale nadal nie było dramatu. Na weganizmie, no cóż, sprawa
się skomplikowała. Wybór zawęził się do pierogów z kapustą i grzybami oraz
pierogów z soczewicą. A i to niewielu producentów oferuje w wersji wegańskiej.
Samodzielne lepienie pierogów to nigdy nie było to, w czym
należał mi się medal. Dlatego prawdziwym zbawieniem okazał się zakup
specjalnego urządzenia do pierogów. Brzmi poważnie, ale w rzeczywistości są to
proste plastikowe „szczęki”, które kupiłam za jakieś 2 złote – najlepiej wydane
2 złote w moim życiu! Tylną częścią wykrawa się równe kółeczka, następnie układa kawałek ciasta na górnej
części, upycha farsz i ściska obie połówki razem. Sklejają się w mig i to
porządnie, a przy tym całkiem estetycznie. Z całego serca polecam każdemu
zaopatrzenie się w taki sprzęcik, bo naprawdę ułatwia życie i nawet zrobienie
kilkudziesięciu pierogów na Wigilię nie będzie wydawało się aż takim wyzwaniem.
J
Zdjęcie maszynki ratującej życie będzie pod koniec wpisu, a
teraz czas na pierogi!
Pierogów zrobiłam niewiele, gdyż a) była to pierwsza próba
ze „sklejaczem”, b) lubię mieć każdego dnia coś innego na obiad. Jeśli chcecie
zrobić więcej, to mnóżcie składniki do woli. Najważniejsze są proporcje mąki i
wody – mniej więcej 2 porcje mąki na 1 wody, a reszta pójdzie z górki.
Pierogi ze szpinakiem i tofu
Składniki na dwie porcje po 8 sztuk:
Ciasto:
2 szklanki mąki pszennej
ok. 1 szklanka gorącej wody
Farsz:
200g mrożonego szpinaku
Pół kostki tofu naturalnego
Ząbek czosnku
Łyżka sosu sojowego
Łyżka oleju do smażenia + łyżka do gotowania
Sól do smaku
Z mąki i gorącej wody zagniatamy ciasto – wodę dodajemy
stopniowo, aby nie przesadzić. Musi być bardzo gorąca, bo w ten sposób uzyskamy
elastyczne ciasto, które łatwo będzie wałkować.
Wałkujemy ciasto na cieniutki placek i wykrawamy kółka,
powtarzamy aż zabraknie ciasta.
Szpinak wrzucamy do garnka i podgrzewamy aż się rozmrozi.
Tofu drobniutko siekamy, doprawiamy sosem sojowym i smażymy na gorącej patelni.
Do szpinaku dodajemy drobno posiekany/przeciśnięty przez
praskę/starty czosnek oraz tofu. Mieszamy, doprawiamy do smaku.
Na każde kółko z ciasta nakładamy niewielką porcję farszu,
starając się odcisnąć nadmiar wody, który mógłby rozmoczyć pierogi. Dokładnie
sklejamy brzegi.
W dużym garnku gotujemy wodę, gdy zacznie wrzeć lekko solimy
i dolewamy olej. Pierogi gotujemy porcjami – 2 minuty od wypłynięcia.
Można jeść od razu po ugotowaniu, lub podsmażyć do
zrumienienia, tak jak ja to zrobiłam.
A oto zdjęcie maszynki, żebyście wiedzieli czego szukać:
Apetyczne pierożki))
OdpowiedzUsuńdziękuję, dziękuję :)
UsuńWspaniały kształt. :) Kocham takie potrawy.
OdpowiedzUsuńhttps://jaglusia.wordpress.com/
Bardzo interesujące i proste ciasto na pierogi :-) Taki przyrząd mam, ale pierogi mi z niego gorsze wychodzą, niż normalnie lepione, może muszę poćwiczyć.
OdpowiedzUsuń