Oba przepisy to klasyka gatunku, jednak postanowiłam je dodać, bo a nuż, trafi do mnie ktoś, kto jeszcze się z nimi nie spotkał. Zresztą moja pierwsza próba z tofucznicą była tak udana, że nawet nie chcę próbować innych wersji (póki co) i mam ochotę jeść ją na każdy posiłek w ciągu dnia. Smakuje mi nawet dużo bardziej od pierwowzoru, co dodatkowo cieszy :)
Zdjęcie pasty bezjajecznej jest spontaniczne, stąd obecność Pyzy. Trzeba jednak dodać jakieś foto poglądowe do przepisu, więc mam nadzieję, że wybaczycie piesełowi, że wszedł w kadr :)
Tofucznica
Składniki (dla jednej osoby)
- pół kostki tofu naturalnego (sprawdzi się też np. bazyliowe, wiem bo testowałam)
- szczypior - ja dałam szczypior z jednej cebuli dymki
- połówka pomidora
- szczypta soli kala manak (czarnej soli, która daje jajeczny posmak)
- olej do smażenia
Tofu rozdrabniamy przy pomocy widelca na małe kawałki. Doprawiamy solą jajeczną - najlepiej dodawać ją stopniowo i próbować, żeby nie przesadzić ani ze smakiem słonym ani jajecznym. Dorzucamy posiekany szczypior i mieszamy.
Na patelni rozgrzewamy odrobinę oleju. Dodajemy nasze tofu i chwilę smażymy. Pod koniec dodajemy pomidora pokrojonego w kostkę i smażymy dosłownie minutkę, tylko po to aby się podgrzał, ale żeby nie zaczął się jeszcze rozpadać.
Pysznie smakuje na gorąco, ale też na zimno. Z dodatkiem chrupiących grzanek i świeżej sałatki warzywnej tworzy śniadanie idealne.
Pasta bezjajeczna
Składniki:
- pół kostki tofu naturalnego
- szczypior - jak w tofucznicy
- szczypta czarnej soli
- szczypta pieprzu
- spora łyżka wegańskiego majonezu
Tofu rozdrabniamy widelcem na malutkie kawałeczki. Dodajemy posiekany szczypiorek i majonez, mieszamy. Doprawiamy do smaku czarną solą i pieprzem - gotowe!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz