Muszę przyznać, że na co dzień raczej niewiele smażę.
Przeważnie, jeśli robię kotlety, czy nawet placki, to raczej w wersji
pieczonej. Nie chodzi nawet o to, że unikam tłuszczu – ja po prostu często nie
mam cierpliwości do długiego stania przy patelni. Szczególnie zaś unikałam
zawsze głębokiego smażenia, bo wizja obiadu skąpanego w tłuszczu trochę mnie
przerażała. Tym razem jednak postanowiłam spróbować i okazało się, że nie taki
diabeł straszny jak go malują. Przy odpowiedniej temperaturze oleju moje pakory
w ogóle go nie wchłonęły i wyszły chrupiące i pyszne. Polecam Wam więc ten
przepis z czystym sumieniem, bo to świetny sposób na przygotowanie warzyw w
nieco innej niż zwykle wersji.
poniedziałek, 26 listopada 2018
niedziela, 25 listopada 2018
Makaron w kremowym sosie z kalafiora
Wiem, wiem, kolejny przepis na makaron. Musicie jednak mi wybaczyć, ponieważ mam do niego ogromną słabość i ciągle gdy postanawiam jeść go mniej, znów ze mną wygrywa. Chyba powinnam przestać go kupować, bo nie mogę mu się oprzeć, gdy tak leży samotnie w szafce...
Dzisiejszy makaron to opcja na szybko - w tym samym czasie ugotowałam makaron i zrobiłam sos, więc całość trwała około 20 minut (liczę z czasem do zagotowania się wody i mleka sojowego). Jeśli więc wrócicie głodni z pracy, w szafce znajdziecie makaron a w zamrażarce kalafiora to oto macie świetny pomysł na obiad.
Nie pamiętam już, gdzie trafiłam na ten przepis po raz pierwszy, bo jest na tyle prosty, że już od dawna robię sos z pamięci. Dziś przedstawię Wam wersję podstawową, jednak sama czasem dodaję jakieś inne składniki, żeby nie było nudno - świetnie sprawdził się mrożony groszek, który nadał lekko słodkawego smaku i zmienił kolor sosu na ślicznie zielony. Pasują tu także np. suszone pomidory, różne orzechy w ramach posypki, no generalnie można pokombinować.
Dzisiejszy makaron to opcja na szybko - w tym samym czasie ugotowałam makaron i zrobiłam sos, więc całość trwała około 20 minut (liczę z czasem do zagotowania się wody i mleka sojowego). Jeśli więc wrócicie głodni z pracy, w szafce znajdziecie makaron a w zamrażarce kalafiora to oto macie świetny pomysł na obiad.
Nie pamiętam już, gdzie trafiłam na ten przepis po raz pierwszy, bo jest na tyle prosty, że już od dawna robię sos z pamięci. Dziś przedstawię Wam wersję podstawową, jednak sama czasem dodaję jakieś inne składniki, żeby nie było nudno - świetnie sprawdził się mrożony groszek, który nadał lekko słodkawego smaku i zmienił kolor sosu na ślicznie zielony. Pasują tu także np. suszone pomidory, różne orzechy w ramach posypki, no generalnie można pokombinować.
Makaron w sosie z kalafiora
piątek, 23 listopada 2018
Duszone tofu w stylu azjatyckim
Szczerze muszę przyznać, że jestem zwolenniczką kuchni domowej i naprawdę sporadycznie zachwyca mnie jedzenie w restauracji. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy pewnego dnia w lokalu, w którym jedzenie nakłada się samemu i potem talerz jest ważony, trafiłam na fantastyczne wręcz tofu z warzywami. Potem próbowałam odtworzyć ten smak, ale początki były trudne. Pamiętałam, że była tam cebula, papryka i marchewka, lecz nie znałam proporcji i za pierwszym razem wrzuciłam tyle marchwi, że całość wyszła bardzo słodka. Na szczęście, w końcu udało mi się uzyskać zadowalający efekt i właśnie się nim dzielę.
Ważne jest, żeby nie żałować cebuli - podczas duszenia mięknie i traci ostry smak, a jednocześnie dzięki niej sos ma świetny smak. Za pierwszym razem dałam jej mało i było średnio, więc nie popełniajcie tego błędu. Od siebie dorzuciłam też azjatyckie grzybki Shimeji, które znalazłam w supermarkecie i pokochałam je od pierwszego spróbowania. Jeśli ich nie znajdziecie zastąpcie je suszonymi grzybkami mun, w ostateczności boczniakami.
Tofu duszone z warzywami
czwartek, 22 listopada 2018
Makaron ze szpinakiem i wędzonym tofu
Jak już pewnie nie raz pisałam uwielbiam makaron. Przeważnie jadam go z domowym pesto lub klasycznie, ze szpinakiem. Jednak nawet makaron ze szpinakiem można podać w innej niż zwykle odsłonie. Wersja, którą dziś zaprezentuję powstała z przypadku - po prostu nie udało mi się kupić mrożonego szpinaku, a to właśnie z nim najczęściej podaję makarony. Szpinaku świeżego też miałam niewiele, a dodatkowo zawsze się kurczy, więc musiałam improwizować. Za pierwszym razem dodałam do całości nieco brokuła, bo szpinaku było naprawdę mało. Jednak kolejne wersje to już szpinak w roli głównej, z dodatkiem wędzonego tofu (kocham to połączenie) i suszonych pomidorów.
Ulubiony makaron ze szpinakiem
środa, 21 listopada 2018
Kulki z suszonych owoców i migdałów
W ostatnich latach na rynku pojawiła się masa zdrowych słodyczy, w których główny składnik stanowią daktyle. Osobiście całkiem za nimi przepadam, ale wiem, że dla wielu osób są zbyt słodkie i nie każdemu mogą pasować.
Postanowiłam pokombinować z innymi suszonymi owocami - w końcu w czym gorsze są nasze rodzime suszone morele i śliwki? W efekcie uzyskałam garść kulek, które nie zawierają innego cukru niż ten z owoców, a przy tym są naprawdę smaczne. Dzięki zastosowaniu mieszanych owoców nie są zbyt słodkie, ale jeśli ktoś woli bardziej dosłodzone przekąski zawsze można je na moment zamrozić, a następnie zanurzyć w topionej czekoladzie.
Przepis jest na małą porcję, ale wolę nie produkować od razu całej masy kulek, bo wolę urozmaicać sobie smaki podczas tygodnia - jeśli Wam zasmakują nic nie stoi na przeszkodzie aby proporcjonalnie zwiększyć ilości podanych składników.
Postanowiłam pokombinować z innymi suszonymi owocami - w końcu w czym gorsze są nasze rodzime suszone morele i śliwki? W efekcie uzyskałam garść kulek, które nie zawierają innego cukru niż ten z owoców, a przy tym są naprawdę smaczne. Dzięki zastosowaniu mieszanych owoców nie są zbyt słodkie, ale jeśli ktoś woli bardziej dosłodzone przekąski zawsze można je na moment zamrozić, a następnie zanurzyć w topionej czekoladzie.
Przepis jest na małą porcję, ale wolę nie produkować od razu całej masy kulek, bo wolę urozmaicać sobie smaki podczas tygodnia - jeśli Wam zasmakują nic nie stoi na przeszkodzie aby proporcjonalnie zwiększyć ilości podanych składników.
Kulki z migdałami
wtorek, 20 listopada 2018
Bezglutenowe bułki gryczane
Jak już wspominałam w poprzednim poście ostatnio musiałam przejść na dietę bezglutenową. Oznacza to eliminację pieczywa, które, na swoje nieszczęście, uwielbiam.
Kupne pieczywo bezglutenowe przeważnie ma w składzie całą masę niepotrzebnych dodatków, których nie chcę zjadać w nadmiernej ilości. Dlatego eksperymentuję z domowymi wypiekami, z raz lepszym, raz gorszym skutkiem.
Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam przepis na gryczane bułeczki - wyszły nieco płaskie, ale szczerze mówiąc, lepsze płaskie bułeczki niż rozpadający się chleb bezglutenowy ze sklepu, który napchany jest spulchniaczami i emulgatorami.
Do bułeczek dodałam nieco suszonych ziół, żeby trochę zredukować gryczany posmak, który nie każdemu musi odpowiadać. Możecie jednak je pominąć, zwłaszcza jeśli chcecie zjeść bułki w wersji słodkiej.
Kupne pieczywo bezglutenowe przeważnie ma w składzie całą masę niepotrzebnych dodatków, których nie chcę zjadać w nadmiernej ilości. Dlatego eksperymentuję z domowymi wypiekami, z raz lepszym, raz gorszym skutkiem.
Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam przepis na gryczane bułeczki - wyszły nieco płaskie, ale szczerze mówiąc, lepsze płaskie bułeczki niż rozpadający się chleb bezglutenowy ze sklepu, który napchany jest spulchniaczami i emulgatorami.
Do bułeczek dodałam nieco suszonych ziół, żeby trochę zredukować gryczany posmak, który nie każdemu musi odpowiadać. Możecie jednak je pominąć, zwłaszcza jeśli chcecie zjeść bułki w wersji słodkiej.
Bezglutenowe bułki
poniedziałek, 19 listopada 2018
Bezglutenowe ciasto czekoladowe
Kilka miesięcy temu usłyszałam od lekarza coś, co zmusiło mnie do kolejnej dużej zmiany w diecie - wróciła mi nietolerancja glutenu. W pierwszej chwili trochę się załamałam, bo jak połączyć weganizm i dietę bezglutenową? Co ja będę jadła? Szybko jednak wzięłam się w garść i zaczęłam szukać przepisów, które spełnią wszystkie moje wymagania oraz szukać bezglutenowych produktów na sklepowych półkach.
O ile z makaronem jest obecnie totalny luz, bo prawie wszędzie można dostać smaczny makaron kukurydziany w rozsądnej cenie, pieczywo można zastąpić waflami ryżowymi lub kupić bezglutenowe gotowce, o tyle ze słodyczami mam kłopot. Oczywiście jest spory wybór batoników na bazie daktyli, ale to jednak nie jest coś, czym można "pogrzeszyć". Gotowe ciastka, jakie udało mi się znaleźć w sklepie smakowały paskudnie, a kosztowały niemało. Dlatego postanowiłam spróbować samodzielnie upiec ciasto bez glutenu, no i oczywiście wegańskie. Wyszło całkiem nieźle, dlatego dzielę się przepisem, mimo nieco ciemnego zdjęcia - mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Ważna uwaga - robiąc wegańskie ciasto nie nastawiajcie się, że wyjdzie Wam w smaku takie, jak klasyczna wersja. Będzie nieco bardziej suche i może się kruszyć, zwłaszcza na następny dzień. Najważniejsze jest jednak, że jest naprawdę smaczne, więc można mu wiele wybaczyć.
O ile z makaronem jest obecnie totalny luz, bo prawie wszędzie można dostać smaczny makaron kukurydziany w rozsądnej cenie, pieczywo można zastąpić waflami ryżowymi lub kupić bezglutenowe gotowce, o tyle ze słodyczami mam kłopot. Oczywiście jest spory wybór batoników na bazie daktyli, ale to jednak nie jest coś, czym można "pogrzeszyć". Gotowe ciastka, jakie udało mi się znaleźć w sklepie smakowały paskudnie, a kosztowały niemało. Dlatego postanowiłam spróbować samodzielnie upiec ciasto bez glutenu, no i oczywiście wegańskie. Wyszło całkiem nieźle, dlatego dzielę się przepisem, mimo nieco ciemnego zdjęcia - mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Ważna uwaga - robiąc wegańskie ciasto nie nastawiajcie się, że wyjdzie Wam w smaku takie, jak klasyczna wersja. Będzie nieco bardziej suche i może się kruszyć, zwłaszcza na następny dzień. Najważniejsze jest jednak, że jest naprawdę smaczne, więc można mu wiele wybaczyć.
Bezglutenowe ciasto czekoladowe
niedziela, 18 listopada 2018
Szybki i prosty gulasz z pieczarkami
Szybkie obiady z niewielu składników to bardzo często jedyna opcja na ciepły posiłek w tygodniu. Szczególnie teraz, gdy za oknem robi się ciemno zanim jeszcze dotrę do domu, zupełnie nie mam ochoty na przygotowywanie skomplikowanych dań, więc królują u mnie makarony, no ale ile można, prawda? Staram się więc jednak jakoś urozmaicać sobie to codzienne jedzenie i kombinować ze składnikami, które znajdę w szafkach i lodówce.
Ten przepis to improwizacja, ale na tyle udana, że postanowiłam się nim podzielić, bo przecież nie tylko ja mam czasem deficyt weny twórczej w kuchni. Do gulaszu polecam ugotować kaszę gryczaną i zjeść całość z kapustą kiszoną. Chociaż ja do wszystkiego podałabym kapustę, więc możecie równie dobrze dorzucić dowolną surówkę ;)
Gulasz z pieczarkami
Subskrybuj:
Posty (Atom)